Z Chopinem jak z Komedą, wiadomo, nie ma roku bez wydawnictw poświęconych obydwu wielkim. Zawsze, kiedy wychodzi kolejny album ?w hołdzie?, moje stare plomby zaczynają się odzywać, a ?każdą płytę należy przesłuchać? konkuruje z ?tylko nie nowy Chopin !!!?. Zazwyczaj w takim przypadku szanse oceniam pół na pół ? albo się sprawdzi, albo do widzenia. W przypadku propozycji Rafała Rokickiego efekt jest zaskakująco pozytywny ? do płyty wracam średnio trzy razy w tygodniu, a od niektórych tematów wprost nie mogę się oderwać. Dla mnie sprawdza się przede wszystkim w roli dobrze rozumianej muzyki tła ? nie przesadnie angażująca, relatywnie bezpieczna, ale też nie cukiereczek. Takie rozwiązanie wyważone. Może więc warto w końcu odrzucić nieśmiertelne-użytkowe trio Możdżer/Danielsson/Fresco (tym bardziej w sytuacji, kiedy na rynku zainstalował się nowy kandydat, Wojtek Mazolewski) i zastąpić je składem Rokickiego. Ja jestem na tak. Nawet plomby będą zadowolone.